Przyjmowałam właśnie zamówienie gdy, do baru wszedł mój "znajomy". Nachodzi mnie już tydzień naciągając na spotkanie...Oczywiście odmawiam. Czemu? Po pierwsze w ogóle go nie znam. Po drugie wydaje mi się zbyt pewny siebie. Po trzecie - pracując w kawiarni, słyszałam już o nim wiele plotek, które nie postawiały go w zbyt dobrym świetle...
Zapisałam ostatnie słowa mojej klientki w notesie i odeszłam od stolika. Przekazałam zamówienie w kuchni, po czym wzięłam ścierkę i zaczęłam sprzątać ladę. Nie zwracałam zbytnio uwagi na tego chłopaka. Jak zawsze zajął miejsce z swoimi kumplami przy oknie. Jednak moja spokojność szybko się zburzyła gdy poczułam zapach jego perfum obok mnie.
- I co? Jeszcze sobie nie odpuściłeś? - spytałam obojętnie, nie odrywając wzroku od stołu.
- Nie - odparł z pełną satysfakcją - A tak właściwie to powiesz mi dlaczego nie chcesz się ze mną umówić?
Zaśmiałam się cicho i spojrzałam mu prosto w oczy.
- Może dlatego że cię w ogóle nie znam? I raczej nie należę do towarzystwa w jakim się obracasz...
Blondyna zatkało. Pewnie inna dziewczyna rzuciła by mu się na szyję, ale nie ja. Stał cały czas po mojej prawej stronie, nie odzywając się, uważenie przyglądająca się ruchom mojej dłoni.
- Na pewno nie dałabyś się zaprosić do kina? - nie dawał za wygraną, przybliżając sie, po czym chwycił mnie za nadgarstki.
- Pewnie wiesz, że jak każdy człowiek posiadam swoją strefę osobistą. Więc bądź tak miły i się odsuń! - odparłam spoglądając ze strachem w jego czekoladowe tęczówki.
- Jak sobie chcesz, ale wiedz że wcześniej czy później i tak cię złamię! - wyszedł z kawiarni z trzaskiem zostawiając swoja paczkę. Westchnęłam ciężko i zatopiłam się w myślach. Nagle poczułam wibracje w kieszeni.
Rozmowa telefoniczna :
Ally - Halo?
Paris - Cześć Ally! Co u ciebie?
A - Nic szczególnego kończę prace i wracam zaraz do chaty, a ty co porabiasz?
P - jestem na urodzinach u kuzyni, straszna nuda...
A - Słuchaj muszę kończyć - zwróciłam się do przyjaciółki gdy zauważyłam mojego szefa - pa.
P - Pa.
Rozłączyłam się i schowałam szybko telefon do kieszeni. Mężczyzna podszedł do mnie i powiedział że dzisiaj mogę wyjść wcześniej. Na jego wiadomość przyjęłam jeszcze ostatnie zamówienie i szybkim krokiem wyszłam z kawiarni.
Było coś po 19.00. szłam ciemną, pustą uliczką rozmyślając o wszystkim. Jednak moje przemyślenia przerwał warkot silnika.
- A ty jeszcze nie w domu? - spytałam nie odwracając się do tyłu.
- Nie, mówiłem że sobie nie odpuszczę.
- I myślisz że jak będziesz coraz bardziej naciskał to mnie złamiesz? - spytałam kpiącym głosem.
- Dokładnie. - odparł zajeżdżając mi drogę czarnym motorem.
Stanęłam wpatrując się w błyszczący lakier maszyny.
- Z tego co o tobie słyszałam to raczej nie jesteś w moim typie, ani ja w twoim...
- Niestety ja o tobie nic nie słyszałem, więc daj mi ten zaszczyt i wtajemnicz mnie trochę. - odparł podnosząc brew.
- Mam na imię Ally... i to powinno ci wystarczyć . - odpowiedziłam oschle wymijając go sprawnym krokiem.
- Widzę że cały czas zgrywamy nie dostępną! - krzyknął gdy ja już byłam kilka naście metrów dalej...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za długość opowiadania, ale chciałam już dziś wstawić rozdział, a przede mną jeszcze masa roboty do szkoły. Przynajmniej pierwszy rozdział jest! Czekam na wasze opinie...Myślę że chociaż opowiadanie nie należy do najdłuższych pojawi się pod nim kilka komentarzy...
Ps - Następny rozdział najprawdopodobniej w sobotę (chociaż jak dostanę ataku weny to nie wiadomo czy nie pojawi się w piątek, musicie zaglądać ;)
Do następnego wpisu...
Maddie ;)
Zapisałam ostatnie słowa mojej klientki w notesie i odeszłam od stolika. Przekazałam zamówienie w kuchni, po czym wzięłam ścierkę i zaczęłam sprzątać ladę. Nie zwracałam zbytnio uwagi na tego chłopaka. Jak zawsze zajął miejsce z swoimi kumplami przy oknie. Jednak moja spokojność szybko się zburzyła gdy poczułam zapach jego perfum obok mnie.
- I co? Jeszcze sobie nie odpuściłeś? - spytałam obojętnie, nie odrywając wzroku od stołu.
- Nie - odparł z pełną satysfakcją - A tak właściwie to powiesz mi dlaczego nie chcesz się ze mną umówić?
Zaśmiałam się cicho i spojrzałam mu prosto w oczy.
- Może dlatego że cię w ogóle nie znam? I raczej nie należę do towarzystwa w jakim się obracasz...
Blondyna zatkało. Pewnie inna dziewczyna rzuciła by mu się na szyję, ale nie ja. Stał cały czas po mojej prawej stronie, nie odzywając się, uważenie przyglądająca się ruchom mojej dłoni.
- Na pewno nie dałabyś się zaprosić do kina? - nie dawał za wygraną, przybliżając sie, po czym chwycił mnie za nadgarstki.
- Pewnie wiesz, że jak każdy człowiek posiadam swoją strefę osobistą. Więc bądź tak miły i się odsuń! - odparłam spoglądając ze strachem w jego czekoladowe tęczówki.
- Jak sobie chcesz, ale wiedz że wcześniej czy później i tak cię złamię! - wyszedł z kawiarni z trzaskiem zostawiając swoja paczkę. Westchnęłam ciężko i zatopiłam się w myślach. Nagle poczułam wibracje w kieszeni.
Rozmowa telefoniczna :
Ally - Halo?
Paris - Cześć Ally! Co u ciebie?
A - Nic szczególnego kończę prace i wracam zaraz do chaty, a ty co porabiasz?
P - jestem na urodzinach u kuzyni, straszna nuda...
A - Słuchaj muszę kończyć - zwróciłam się do przyjaciółki gdy zauważyłam mojego szefa - pa.
P - Pa.
Rozłączyłam się i schowałam szybko telefon do kieszeni. Mężczyzna podszedł do mnie i powiedział że dzisiaj mogę wyjść wcześniej. Na jego wiadomość przyjęłam jeszcze ostatnie zamówienie i szybkim krokiem wyszłam z kawiarni.
Było coś po 19.00. szłam ciemną, pustą uliczką rozmyślając o wszystkim. Jednak moje przemyślenia przerwał warkot silnika.
- A ty jeszcze nie w domu? - spytałam nie odwracając się do tyłu.
- Nie, mówiłem że sobie nie odpuszczę.
- I myślisz że jak będziesz coraz bardziej naciskał to mnie złamiesz? - spytałam kpiącym głosem.
- Dokładnie. - odparł zajeżdżając mi drogę czarnym motorem.
Stanęłam wpatrując się w błyszczący lakier maszyny.
- Z tego co o tobie słyszałam to raczej nie jesteś w moim typie, ani ja w twoim...
- Niestety ja o tobie nic nie słyszałem, więc daj mi ten zaszczyt i wtajemnicz mnie trochę. - odparł podnosząc brew.
- Mam na imię Ally... i to powinno ci wystarczyć . - odpowiedziłam oschle wymijając go sprawnym krokiem.
- Widzę że cały czas zgrywamy nie dostępną! - krzyknął gdy ja już byłam kilka naście metrów dalej...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za długość opowiadania, ale chciałam już dziś wstawić rozdział, a przede mną jeszcze masa roboty do szkoły. Przynajmniej pierwszy rozdział jest! Czekam na wasze opinie...Myślę że chociaż opowiadanie nie należy do najdłuższych pojawi się pod nim kilka komentarzy...
Ps - Następny rozdział najprawdopodobniej w sobotę (chociaż jak dostanę ataku weny to nie wiadomo czy nie pojawi się w piątek, musicie zaglądać ;)
Do następnego wpisu...
Maddie ;)